Niniejszy tekst pozwolę sobie rozpocząć od powrotu do przeszłości i pytania – kto z Was pamięta Dragon’s Lair? Dla niewtajemniczonych powiem krótko, że była to fenomenalna gra wydana przez Cinematronics w 1983 roku, która robiła furorę na automatach.
Oparta na technologii laserdisc, oferowała w pełni animowaną, kreskówkową grafikę, w przeciwieństwie do pikselowatych gier tamtych czasów (ciekawostką jest to, że za grafikę był odpowiedzialny Don Bluth, który pracował wcześniej w studiu Disneya). Rozgrywka polegała na uratowaniu księżniczki zamkniętej przez złego smoka w jego zamku. Gra miała dosyć proste zasady, musieliśmy wybrać drogę, którą podążał nasz bohater rycerz Dirk oraz w odpowiednich momentach nacisnąć klawisz, aby Dirk uniknął wpadnięcia w jakąś pułapkę. Całość polegała na zapamiętywaniu następujących po sobie wydarzeń i przechodzeniu metodą prób i błędów. Nie było tam swobody poruszania się, nie mieliśmy za dużo czasu do zastanowienia się kiedy już coś się działo, co przeważnie skutkowało częstym end game i pocieszną śmiercią Dirka (choć jak tak sobie powspominam, niektóre z tych animacji były całkiem niepokojące). W sumie wrażenie było takie, jakby oglądało się kreskówkę, na którą mieliśmy pewien wpływ. Jaki ma to związek z powstającą grą Tsioque polskiego studia OhNoo? W moim odczuciu całkiem duży.
Zacznijmy od tego, że gra ma prześliczną, rysunkową grafikę. Wprowadzenie stworzono na zasadzie książeczki z obrazkami dla dzieci, a podczas rozgrywki mamy animowaną poklatkowo kreskówkę. Historia również jest jak z bajki. Dobra, sprawiedliwa królowa wyjeżdża w sprawach najwyższej wagi, zostawiając swoją córeczkę oraz zamek, który zostaje przejęty pod nieobecność królowej przez zdradzieckiego czarnoksiężnika. Jako księżniczka Tsioque będziemy zapewne musieli stawić czoła czarnemu charakterowi… Gra jest kolorowa, żywa, no i w zasadzie nie mogę się do niczego przyczepić (może do wyglądu głównej bohaterki, która ma czasami troszeczkę przerażające miny – to przez te wielkie oczy). OhNoo określa swoją grę mianem przygodówki point-and-click, ale według mnie to dostępne na razie demo jest tylko po części tym właśnie gatunkiem. Początek sprawił mi pewne problemy, ponieważ w interakcję można wejść ze wszystkim – spojrzenie na daną rzecz wywołuje jej „ruch”, więc nie byłem pewny co mam tak naprawdę zrobić. Mamy podręczny inwentarz, więc zacząłem kombinować z posiadanym przedmiotem na zasadzie „użyj na wszystkim”, aż udało mi się wywołać reakcję…. i nagle znów byłem w kropce. Okazuje się, że czasami będziecie musieli użyć jakiegoś przedmiotu więcej niż raz i szczerze pokombinować z otoczeniem. Już teraz mogę Wam powiedzieć, że Tsioque nie będzie łatwe. Będziecie musieli wykazać się nie tylko pomysłowością, spostrzegawczością i cierpliwością, ale także zręcznością. Nagle gra z point-and-click staje się dokładnie tym, czym był Dargon’s lair. Musiałem bardzo szybko wpaść na to czego na czym użyć, ponieważ biegli w stronę naszej bohaterki goblińscy strażnicy. Podbiegną za blisko i cyk, cofa mnie do początku planszy. Na reakcję, drogi graczu, masz naprawdę mało czasu. Żeby było ciekawiej, już chwilę później gra wprowadza nowy element interfejsu, zmieniając nieco rozgrywkę i tutaj jest już zupełnie zręcznościowo (chociaż logicznie także). Nie ma co się jednak obawiać, bo gra zdaje się zapisywać automatycznie co chwila, więc próbujcie do skutku.
Kolejną rzeczą, która powodowała moje nawiązanie do Dragon’s lair, jest liniowość dostępnego dema. Gra toczy się od punktu A do punktu B, gdzie pomiędzy tymi punktami mamy logiczno-zręcznościowe segmenty. Coś czuję, że nie będzie tu zbytniej swobody eksploracji. W sumie nawet chciałbym, żeby było to coś w stylu interaktywnej kreskówki, w której, aby fabuła toczyła się dalej, musielibyśmy rozwiązywać różne problemy. Co prawda mogę się mylić, ale to nie zmienia jednego faktu…
Tsioque, niezależnie czym nie będzie w finalnej formie, to produkcja, obok której nie sposób przejść obojętnie. Fantastycznie wykonana, pomysłowa, trudna i bardzo satysfakcjonująca. Naprawdę cieszyłem się jak dziecko, kiedy udawało mi się dostrzec rozwiązanie danego problemu. Równocześnie jednak, będzie to największa wada gry. Dla niektórych może okazać się zwyczajnie za trudna. Tymczasem jednak, zachęcam Was do zmierzenia się z demem. Na pewno pojawi się pełna recenzja Tisoque jak tylko zostanie wydana.
Więcej o grze znajdziecie na stronie Kickstarter’a.