Już po raz piąty w tym roku gracze, miłośnicy oraz twórcy gier spotkali się w poznańskiej Cybermachinie, aby porozmawiać o grach, wymienić poglądy i zintegrować się ze sobą. Jak wyglądało Pog(R)adajmy w tym miesiącu? Oto relacja z tego wydarzenia.
Jak co miesiąc, tak i tym razem spotkanie zaczęło się o 19:15, aby spóźnione osoby nie straciły niczego z dyskusji. W maju rozmowa dotyczyła “kontrowersyjnych tematów przewodnich w grach wideo”. Standardowo w pierwszej kolejności powitani zostali nowi uczestnicy, którzy postanowili zapoznać się z wydarzeniem i podyskutować z innymi. W tym miesiącu nasze grono poszerzyło się o cztery nowe osoby.
Po oficjalnej introdukcji rozpoczęła się oficjalnie część dyskusyjna. Prowadzący otworzył ją następującym pytaniem rozgrzewkowym: “jaka jest pierwsza gra, która przychodzi wam do głowy, gdy mowa o kontrowersyjnych tematach?”. W odpowiedzi gracze przywoływali wiele różnych tytułów. Pośród nich były takie gry, jak np. “Grand Theft Auto” (ze względu na możliwość bycia “tym złym”, przestępcą), “Hitman” (określony “symulatorem płatnego zabójcy”), “Hatred” (czyli grę, która dzięki kontrowersji i “płytkości” głównego bohatera i jego motywów chciała się wybić spośród innych tytułów), czy też “Mortal Kombat” (za, momentami nawet przesadnie, brutalne sceny walki i egzekucji naszych oponentów). Jednak nie tylko brutalność była uznana za kontrowersyjną, gdyż pośród wymienionych gier pojawiła się również seria “Leisure Suit Larry”. W niej kontrowersyjne były sceny nagości, a także sama postać głównego bohatera i sposób, w jaki postrzegał kobiety.
Następnie pojawiło się pytanie o gry i motywy kontrowersyjne, które gracze uznali za zbyt drastyczne, bądź poruszone w niewłaściwy sposób. Pierwsze skojarzenie pochodziło z tytułu, o którym niedawno pisały różne media, mianowicie “Rape Day”, zwany również “symulatorem gwałciciela”. Ludzie zgodnie uznali, że poruszanie takiego tematu w sposób, w jaki robi to ta gra jest zwyczajnie nieprzyjemne i odrażające. Trudno było im nawet stwierdzić, komu taki tytuł mógłby się spodobać. Inną wspomnianą produkcją był Fallout, a konkretniej – jego pierwsze części, w których istniała możliwość zabicia dzieci. Chociaż i gracze, i sama gra wyraźnie zaznaczali, że dzieciobójstwo jest piętnowane, tak część osób powiedziała, że samo dopuszczenie czegoś takiego zniechęciło ich do dalszej gry. Uczestnicy przywołali też motyw wojny i konfliktów zbrojnych w ogóle. Szczególną uwagę zwrócili na „Spec Ops: The Line” i słynną scenę z atakiem z wykorzystaniem białego fosforu (i, w konsekwencji, śmierć cywili).
Podczas spotkania rozmowa zahaczyła też o politykę – gracze zastanawiali się, czy gry powinny poruszać tematy polityczne. Choć odpowiedzi udzielili dużo, wszystkie sprowadzały się do jednego – polityka w grach nie jest zła, czasem jest wręcz wskazana. Warunkiem jest, aby poglądy były przedstawione w sposób neutralny, a nie jednostronny. Ponadto, nie powinna to też być oczywista propaganda (wprowadzona np. pod naciskiem konkretnych grup lub jako próba przekonania graczy do poglądów twórcy). Uczestnicy wymienili kilka tytułów, które popełniły te błędy lub spotkały się z negatywnym odbiorem przez niechęć do wprowadzenia takich zmian. Jako przykład podali brak czarnoskórych w „Kingdom Come: Deliverance”, które usiłowało być jak najbliższe realiom historycznym.
Ostatnim pytaniem były reakcje mediów na gry – czy to przez kontrowersyjny temat, jaki poruszały, czy też w związku ze zrzuceniem odpowiedzialności za niektóre tragedie na rozrywkę elektroniczną. Również i tutaj gracze zgadzali się, że wiele mainstreamowych mediów dalej traktuje gry jako rozrywkę dla dzieci. Zaznaczali, że niektóre osoby wciąż nie rozumieją, iż to bardzo rozbudowane medium (jak filmy i muzyka). Co za tym idzie, lekceważą temat i podchodzą do niego po macoszemu. Uczestnicy zwrócili jednak uwagę na to, że kolejne pokolenia czerpią wiedzę z różnych źródeł, także (czy też nawet i głównie) z internetu. Mogą więc zweryfikować to, co dziennikarze piszą w gazetach i mówią w radiu/telewizji. W konsekwencji nie są tak podatni na manipulację i są w stanie wyciągać własne wnioski. Dzięki temu gry z każdym rokiem są demonizowane coraz mniej i zostają cieplej postrzegane przez kolejne osoby.
Część dyskusyjną, kolejny raz odrobinę skróconą, prowadzący zamknął konkluzją, że dobrze jest, gdy swoją kontrowersją gry doprowadzają do konstruktywnej rozmowy. Zdecydowanie źle jest jednak, gdy kontrowersja doprowadza do kłótni pomiędzy graczami, do otwartego i bezsensownego konfliktu.
Mimo tego, że frekwencja była nieco lepsza niż w zeszłym miesiącu, tak spotkanie wciąż miało w jakimś stopniu kameralny charakter. Najwidoczniej wielu osobom udzielał się jeszcze “syndrom pomajówkowy”. Jednak nawet mimo spotkania w mniejszym gronie nie było luk w dyskusji, wrażenia, że coś się dzieje na siłę. Jak co miesiąc, tak i tym razem atmosfera była bardzo przyjemna, przyjacielska. Relacja nie jest jednak w stanie oddać do końca tego, co dzieje się na spotkaniach, zdjęcia także nie. Na Pog(R)adajmy trzeba po prostu przyjść i samemu przekonać, się, czy warto. A potem przyjść ponownie, na jeszcze jedno. A potem kolejne. I ostatecznie (do czego gorąco zachęcam) zacząć pojawiać się regularnie.