Od 12 do 14 października Międzynarodowe Targi Poznańskie ponownie stały się siedzibą gamingu w Polsce. Gracze z całego kraju (a także i spoza jego granic) przyjechali zapoznać się z najnowszymi produkcjami, najnowszym sprzętem, a także, aby spotkać się ze swoimi ulubieńcami z YouTube. 76 tysięcy 199 osób. 1200 stanowisk do grania, wiele stoisk z grami i innymi atrakcjami, do tego niemożliwa do ogarnięcia liczbami ilość zabawy – w taki sposób najkrócej można podsumować tegoroczne Poznań Game Arena. Wiele osób uważa, że to najlepsza edycja do tej pory. Czy mają rację? Jak najbardziej. Oto nasza relacja.
Jeśli miałbym jednym słowem opisać tegoroczną edycję wydarzenia, prawdopodobnie zastanawiałbym się, jakie słowo najlepiej opisze ogrom pozytywnych wrażeń i atrakcji, które czekały na uczestników. 3 dni to zdecydowanie za mało, aby ocenić wszystko, co było do ocenienia, o ile ktoś nie ma maszyny do cofania czasu. Poniżej tylko część interesujących atrakcji, które miałem okazję zobaczyć, bądź o których usłyszałem.
To, co rzuciło mi się w oczy najbardziej, to absolutna dominacja PGA przez Fortnite. Nie boję się powiedzieć, że tytuł ten całkowicie zmiótł wszystkie inne, gdyż zainteresowanie nim było przeogromne. Widać to było po stanowiskach, na których można było ograć ten tytuł, w ilości fanów gry, a także gadżetach (zwłaszcza lamach), które przewijały się przed oczami po spojrzeniu we w zasadzie dowolnym kierunku. Niektóre stoiska, np. PLAY albo Wedel organizowały również miniturnieje w produkcji Epic Games.
Wzorem poprzednich lat, tak i teraz ludzie z CDP.pl pojawili się, aby ponownie dać graczom możliwość uzupełnienia swojej kupki wstydu kolekcji gier przez Wielki Giermasz. Ciekawe produkcje (i nie tylko) były dostępne za stosunkowo niewielką cenę dla każdego… pod warunkiem, że cierpliwie wystał swoje miejsce w (wiecznie długiej) kolejce. Ja nie dałem rady, więc nie powiem, czy było warto. Wierzę jednak, że tak. 😉
Zdecydowanie jednym z najbardziej rzucających się w oczy stoisk było to, które przygotowali koledzy z The Farm 51, na którym pokazywali swoją najnowszą produkcję – World War 3. Umundurowani i zapakowani w wyposażenie taktyczne airsoftowcy i wojskowy samochód terenowy od czasu do czasu przypominający o sobie syreną tylko dodawali klimatu, zaś sama gra cieszyła się sporym zainteresowaniem.
PGA to oczywiście także gry konsolowe. Sony postawiło na Playstation VR i produkcje wykorzystujące właśnie ten system (m. in. RIGS, Rus of Blood, VR Worlds czy Robinson), zaś Microsoft reklamował się głównie Forzą Horizon 4, a także Minecraftem (który to po dziś dzień przyciąga nowych graczy i nie przestaje być ewenementem w grach indie i grach w ogóle). Zarówno niebiescy, jak i zieloni nie mogli narzekać na brak zainteresowania wśród graczy. Na obu halach można było również zagrać i w inne tytuły, niekoniecznie konsolowe, np. American Truck Simulator czy (po raz kolejny) Fortnite. Mówiłem już, że był wszędzie? 😉
Piątek zwieńczył koncert Epic Game Music, czyli muzyka z gier odtworzona przez CoOperate Orchestra i Chór Akademicki UAM, którym dyrygował Adam Domurat. Z relacji znajomych, którzy, w przeciwieństwie do mnie, mogli się na koncercie pojawić słyszałem, że było warto – nawet najlepiej nagrany soundtrack nie potrafi tak bardzo wpłynąć na emocje, co muzyka grana na żywo, szczególnie, jeśli wykonanie stoi na naprawde wysokim poziomie. Co więcej, oprócz klasyków takich jak “Nerevar Rising” czy muzyka z Gry o Tron, można było na koncercie posłuchać premierowo utworów z gier GRIS, Kursk czy My Memory of Us.
Podczas trwania targów miały również miejsce ESL Mistrzostwa Polski w League of Legends odbywające się w każdy dzień imprezy. Zespoły dawały z siebie wszystko, jednak to drużyna Illuminar Gaming odniosła sukces i zdobyła puchar Mistrzów Polski. Gratulujemy!
Pośród uczestników byli też wszelkiej maści cosplayerzy, związani zresztą nie tylko z grami. Wśród rozpoznawalnych postaci udało mi się dojrzeć m. in. Bestię, Raven, Little Sister i wiele innych ciekawych postaci.
Nas również nie mogło tam zabraknąć – stoisko Poznańskiej Gildii Graczy po raz kolejny oferowało uczestnikom możliwość skosztowania przepysznego ciasta batatowego od Nerds’ Kitchen z równie świetnym karmelem. Ci, którzy już mieli okazję jego spróbować, wiedzieli, że warto o nie walczyć w Pixel, Quote i Music Masterze. Ci zaś, którzy nie próbowali wcześniej tego kulinarnego majstersztyku błyskawicznie pojęli, dlaczego jest ono tak bardzo pożądane. Również i PGG Quest cieszył się niesamowicie wielkim zainteresowaniem wśród odwiedzających – ciekawe nagrody i jeszcze ciekawsze gry indie – to wszystko sprawiało, że Questa aż chciało się robić. Bardzo dużym zainteresowaniem cieszyła się również gra sterowana wzrokiem, Take Me Home, której jednym z twórców jest członek naszego stowarzyszenia. 🙂
Największym zaskoczeniem, także dla nas samych, było jednak pojawienie się naszej autorskiej gry “PGG Bomb”. Chyba nikt w PGG nie spodziewał się, że ten niepozorny tytuł sprawdzający wiedzę z zakresu ogólnopojętego gamingu przyciągnie tak wielu śmiałków. I tak – z racji, że piszę te słowa owi śmiałkowie rozbroili bombę, której eksplozja pochłonęłaby nasze stowarzyszenie. Nieważne, jak dobrze im szło, czy lepiej, czy gorzej, ważne, że dobrze się bawili (my również)!
Wspominając wcześniej o PGG Quest powiedziałem też o indykach, a więc teraz kilka słów o nich. Moim zdaniem strefa indie z roku na rok coraz wyraźniej zaznacza swoją obecność na Targach. Produkcje są coraz ciekawsze, coraz bogatsze w treść, coraz bardziej interesujące. Wszystko to też coraz lepiej zauważają gracze, którzy to z coraz większą pewnością odwiedzają stoisko twórców gier niezależnych ku uciesze ich twórców. Gry takie jak 60 Parsecs!, Coffee Noir, czy Roarr! pokazują, że nie liczy się budżet, ale przede wszystkim pomysł.
Niestety, wszystko, co dobre prędzej czy później się kończy, nawet PGA. Trzy dni intensywnej rozrywki gamingowej były co prawda bardzo miłe, ale i one nie mogą trwać wiecznie (choć wielu z nas chciałoby, aby było inaczej). Najważniejsze jednak jest to, że kolejna edycja imprezy dała nam wiele radości i miłych wspomnień, a Poznań po raz kolejny udowodnił, że #tusiegra!